Would you know my name if I saw you in heaven?
Dwudziesty pierwszy maja tysiąc
dziewięćset siedemdziesiątego piątego roku. Krople deszczu spadały na marmurowe
płyty pomników i ziemię tworząc niewielkie, rwące potoczki płynące między grobami.
Pastor Hayward
przemawiał do zebranych zapewniając o bożej opiece jaką otrzyma zmarły, oraz
pocieszał jego bliskich, którzy pogrążeni w smutku stali w pierwszym rzędzie.
Niektórzy płakali, inni ze wzrokiem przepełnionym bólem i współczuciem słuchali
uważnie słów pastora. Miałam wtedy dziesięć lat. Między złożonymi do modlitwy
dłońmi ściskałam maleńki bukiecik stokrotek – kwiatów przywołujących
piękne wspomnienia związane z najważniejszą dla mnie osobą. Patrząc jak
drewniana trumna znika pod ziemią czułam pustkę ogarniającą moje serce, nie
potrafiłam wyobrazić sobie dalszego życia bez tej osoby. Ludzie są i nagle ich
nie ma, bez względu na wiek, pozycję w społeczeństwie i status majątkowy. To
takie przerażające.
- Żegnaj tatusiu… - wyszeptałam idąc powoli w stronę
widocznej jeszcze trumny. Mokra od deszczu sukienka kleiła się do mojego ciała,
buty zapadały w powstałym błocie, jednak nie zważałam na wszelkie przeszkody.
Kroczyłam dalej nie spuszczając wzroku z celu, do którego zmierzałam. Stojąc tuż
nad drewnianym wiekiem ucałowałam delikatne płatki kwiatów i położyłam na nim
bukiecik. Uniosłam głowę ku zachmurzonemu niebu, w myślach odmawiając wszystkie
modlitwy jakich mnie nauczono. Czułam ciepłe krople spadające na moją twarz i
wiedziałam, że to wcale nie jest deszcz, ale jego łzy. Rozpaczał, bo już nigdy
nie dane będzie mu do nas wrócić. Nigdy więcej dotknąć, przytulić, czy
pocałować.
Grabarze
chwycili w dłonie łopaty rozpoczynając zasypywanie ciała. Patrzyłam jak jasne
drewno przykrywają hałdy mokrej ziemi by zaraz zupełnie je pochłonąć. Nie
potrafiłam płakać, chociaż wewnątrz czułam bolesny krzyk i lament. Tak bardzo
kochałam tatę, być może nawet bardziej niż mogłam kochać samą siebie. Był
wspaniałym człowiekiem, a teraz odszedł na zawsze. Bóg, ta dziwna i okrutna
istota, zabrał go niespodziewanie, tym samym wyrywając mi serce z piersi, a po
wszystkim pozostawiając wątłe ciało na zimnej ziemi, na pastwę cierpienia i
rozpaczy. To był ten sam Bóg, który nazywał ludzi swoimi dziećmi oraz miał darzyć
nas nieskończoną miłością, zapewnić ochronę przed złem. Jednak zamiast tego w
straszliwy sposób odbierał ludziom najważniejsze dla nich osoby pozbawiając
marzeń i dalszych chęci do życia. Czy na pewno był to Bóg? Być może ludzkim
życiem kieruje ktoś lub coś zupełnie innego, a my nie mamy o tym pojęcia? W tym
właśnie momencie przestałam mu ufać, czymkolwiek było. Nie chciałam powierzyć
tej istocie swojego losu, wolałam zdać się na siebie. Już nie odnosiłam się do
niego z szacunkiem, jak niegdyś. Najzwyczajniej w świecie zwątpiłam w istnienie
czegokolwiek, tam, w górze.
_________________
Tytuł: Czy znałbyś moje imię, gdybym zobaczyła cię w niebie? - Eric Clapton, Tears in Heaven
Edytowano 23.03 2015
Cześć tym, którzy zdecydowali się tu zajrzeć! Jak widać, niejaka Alexis Marie postanowiła podzielić się z Wami swoimi chorymi wizjami. Tak jak pisałam w zakładce Inspiracje, nie jest to mój debiut pisarsko-blogowy. Tworzę tę historię od nieco ponad dwóch lat i jest to dla mnie najważniejsze opowiadanie, jakie dotąd zaczęłam. O czym mniej więcej będzie? Sądzę, że poniekąd można domyślić się fabuły czytając opisy bohaterów.
Powyższy prolog jest raczej ponury i smutny. Starałam się bardzo by był tajemniczy, nie zdradzał nic dotyczącego dalszego rozwoju wydarzeń. Czy mi się udało - opinię pozostawiam Wam. Data publikacji również nie jest przypadkowa, jednak tę kwestię już przemilczę, wszyscy fani Guns N' Roses wiedzą o co chodzi. :)
Co do kolejnych rozdziałów - nie wiem kiedy pojawi się następny. Chociaż mam już napisane dwa oraz początek trzeciego, chciałabym napisać trochę więcej, żeby mieć jakiś materiał, tak na wszelki wypadek. Zastój twórczy, czy coś w tym stylu.
Jeśli ktokolwiek przebrnął przez cały ten dość długi tekst, dziękuję bardzo za uwagę i poświęcony czas. Byłoby mi również niezmiernie miło gdyby ktoś wyraził swoją opinię na temat początku mojego opowiadania.
Pozdrawiam :)
Zapowiada się naprawde ciekawie :D i pewnie dobrze mi się wydaje, że zainspirowałaś sie teledyskiem do November Rain, racja? Czekam na pierwszy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńTak, November Rain to zdecydowanie główna inspiracja prologu. Jakoś nie potrafiłam inaczej wyobrazić sobie tej sytuacji, co najwyraźniej miało wpływ na charakter tekstu. Dziękuję Ci bardzo za ten komentarz i mam nadzieję, że następne rozdziały także Cię nie zawiodą :)
UsuńŚwietnie udało Ci się oddać klimat tego teledysku :D pierwszy raz podoba mi się interperacja czegoś :)
UsuńOjej, naprawdę bardzo dziękuję za tak miłe słowa! Strasznie się cieszę, że chociaż ja nie byłam do tego prologu stu procentowo przekonana, Tobie się spodobał :)
UsuńMiło wiedzieć napisany poprawnie, zgrabny prolog. To dopiero początek, ale ja już jestem zainteresowana opowiadaniem. To chyba nie tylko za sprawą prologu, ale także opisów bohaterów, które bardzo mi się spodobały. Już teraz jest świetnie, a gdy pojawią się kolejne rozdziały będzie z pewnością jeszcze lepiej. Naprawdę, duże brawa za prolog i całego bloga. Życzę powodzenia w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńKurczę, dziękuję Ci bardzo! Naprawdę miło przeczytać, że ten prolog nie jest aż taki zły, jak początkowo uważałam. Aż mi serducho mocniej zabiło kiedy przeczytałam Twój komentarz, tyle w nim schlebiających słów :)
UsuńNapisałaś u mnie taki długi i wspaniały komentarz, że aż nie mogłam nie wpaść do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńCudownie wymyśliłaś ten prolog. Nie był on przerysowany, ani schematyczny, za co Ci serdecznie dziękuję! Nie wyobrażam sobie czytania setnego bloga o tym samym.
Zainteresowały mnie zajebiste opisy, jakich użyłaś w tym prologu. Momentami sama czułam się jak bohaterka.
Cieszę się, że jesteś w blogosferze. Dzięki temu będę mogła podziwiać Twój talent pisarski :)
Pozdrawiam serdecznie!
Szczerze powiedziawszy sama jestem zdziwiona długością moich komentarzy, bo nigdy wcześniej nie miałam w zwyczaju pisać takowych. Odpowiedziałam już na Twój komentarz pod postem z bohaterami, ale powtórzę - dziękuję niezmiernie za tak miłe słowa na temat mojej twórczości! :)
UsuńJejku, kolejny raz ktoś czytając mój tekst wczuł się w bohaterkę. Straszliwie się z tego powodu cieszę! :D
Wiesz co jest podstawą dobrego i wciagajcego opowiadania według mnie? Mocny, i dobrze napisany prolog. Kiedy, tak jak u ciebie, doda się nutkę tajemniczości, widać że ma się doczynienia z utalentowaną osobą :)))
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczęło i nie wątpię, że dalej bedzie tylko lepiej :3
Pozdrawiam i zapraszam bardzo serdecznie do mnie :*
Jejku, przez te wszystkie komentarze nie zasnę dzisiaj! Bardzo, bardzo dziękuję za tak schlebiającą opinię. :)
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę dłuższą chwilę wolnego czasu, na pewno wpadnę do Ciebie :)
Wiesz co jest podstawą dobrego i wciagajcego opowiadania według mnie? Mocny, i dobrze napisany prolog. Kiedy, tak jak u ciebie, doda się nutkę tajemniczości, widać że ma się doczynienia z utalentowaną osobą :)))
OdpowiedzUsuńŚwietnie się zaczęło i nie wątpię, że dalej bedzie tylko lepiej :3
Pozdrawiam i zapraszam bardzo serdecznie do mnie :*
Jeeej :*
OdpowiedzUsuńJaki tajemniczy prolog...Taki nietypowy, nie to co u mnie :D
Świetnie zaczęłaś, już wyczuwam nutkę kryminału
Zapraszam do mnie na 8 ,przy okazji
Dziękuję! :)
UsuńCieszę się, że udało mi się oddać całą tę tajemniczość, tak jak zamierzałam. I, cóż, nie nazwałabym tego kryminałem, bardziej może dramatem, jednak i tak jest mi bardzo miło, że spodobał Ci się mój prolog :D
* oczywiście, wpadnę do Ciebie jak tylko będę miała chwilkę :)
Kurde, nie wiem co powiedzieć. Dawno nie przeczytałam takiego prologu! Napisany bardzo tajemniczo i mrocznie. Klimat pogrzebu oddałaś idealnie. Cały tekst jest spójny i bezbłędny. Masz niesamowity talent; od pierwszego zdania potrafisz sprawić, że czytelnik nie może oderwać sie od tekstu! Fabuła jest kompletnie inna i kreatywna i wierze, że nie zrobisz z tego kolejnego "typowego opowiadania o Gunsach" :)
OdpowiedzUsuńChylę czoło, bo z ręką na sercu mogę stwierdzić, że bardzo dawno nie przeczytałam TAKIEGO prologu.
Jak coś nowego sie pojawi to byłabym niezmiernie wdzięczna, gdybyś mnie poinformowała na moim blogu :)
http://mygnrstory.blogspot.com/
Ojej, jak miło! Twój komentarz poprawił mi humor, dziękuję! :)
UsuńNie będę się wypowiadać na temat fabuły, bo to byłoby równoznaczne ze zdradzeniem odrobiny tajemnic, a wolałabym tego uniknąć. Nie jestem do końca przekonana, czy moje opowiadanie rzeczywiście nie będzie, jak to ujęłaś, '"typowym opowiadaniem o Gunsach", ale nie mnie to oceniać. Poczekamy, zobaczymy :D Jeszcze raz dziękuję za ten wspaniały komentarz! :)
* oczywiście będę powiadamiać o nowych rozdziałach
http://myrockstory1234.blogspot.com/2014/02/rozdzia-9.html 9!
OdpowiedzUsuńu mnie 12!
OdpowiedzUsuńChciałam powiedzieć, że nie musisz mnie informować. Mam z boku zakładkę, więc jak coś dodasz to od razu widzę :3
OdpowiedzUsuńSłuchaj, muszę to przyznać - twój prolog nie tylko pozwolił mi przeżyć to, co czuła bohaterka, ale po prostu mnie wzruszył. Mimo tego, że jest krótki, to jestem ciekawa, co będzie się działo dalej i w trybie now zabieram się do czytania rozdziału pierwszego. A Tobie życzę weny, pozdrawiam serdecznie i zachęcam do odwiedzenia mojego bloga. Ucieszyłabym się, gdybyś podzieliła się swoją opinią ;))
OdpowiedzUsuńhttp://gunsnrosesdreams.blogspot.com/
No cóż. Tak sobie do ciebie zajrzałam, przeczytałam i powiem Ci, że bardzo mi się spodobało. Spodobał mi się styl pisania, tak różny od Naszego. Co do treści, no na razie chyba za dużo nie mogę powiedzieć, jednak sam rozdział jest tajemniczy, przytłaczający mogłabym powiedzieć. Ale zdaje się, że to chciałaś osiągnąć. No cóż, podoba mi się, ale postawię sprawę jasno i powiem, że nie wiem czy będę kontynuować czytanie. Tzn .. bardzo chętnie bym czytała dalej, ale czytam już kilka blogów i nie wiem, czy zdołam dodać do nich także twój. Jednak jeżeli znajdę czas i przeczytam kolejny rozdział, na pewno pozostawię komentarz. ;))
OdpowiedzUsuńTen komentarz pisze, abyś wiedziała, że twoja praca nie idzie na marne i że na prawdę dobrze piszesz.
Chciałam Cię jeszcze zaprosić do zajrzenia na blog mój i przyjaciółki.
http://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com/
PS. Możliwe, że dam radę przeczytać dzisiaj coś jeszcze u Ciebie.
Pozdrawiam!
~Michelle.